Emocje po igrzyskach olimpijskich w Paryżu powoli opadają, ale za chwilę znów będziemy mogli śledzić poczynania naszych zawodników, bowiem rozpoczęły się już igrzyska paralimpijskie. W stolicy Francji nie zabraknie również naszych parakajakarzy, którzy stawiają sobie bezpieczne cele, ale w głębi serca chcieliby powalczyć o medale.
Parakajakarstwo, bo tak dokładnie nazywa się dyscyplina, w której będą rywalizowali zawodnicy reprezentacji Polski wspierani przez sponsora głównego PGE Polską Grupę Energetyczną S.A., przebojem wdarła się do programu igrzysk. Umożliwia starty osobom z dysfunkcją narządu ruchu, a jej nazwa ma oddawać ducha idei ruchu paralimpijskiego. Zawodnicy pokonują dystans 200 m indywidualnie kajakiem lub kanadyjką. Te pierwsze są nieco szersze od używanych w kajakowym sprincie. Kanadyjki są zaś wyposażone w stabilizator (ich wzorem są polinezyjskie łodzie va’a), a zawodnik nie klęczy, jak w rywalizacji osób pełnosprawnych, lecz siedzi.
W igrzyskach paralimpijskich w Rio de Janeiro rozegrano sześć konkurencji wyłącznie kajakowych (po trzy męskie i trzy kobiece), w których udział wzięło 60 zawodników z 26 krajów. Pięć lat później w Tokio do programu włączono również kanadyjki, co przełożyło się na zwiększenie liczby startujących. W obu imprezach startowali również Polacy.
Z kolei w tym roku w Paryżu reprezentacja Polski będzie liczyła trzech zawodników. W żeńskiej grupie startowej KL3 (osoby po amputacjach lub z minimalnymi ograniczeniami w kończynach dolnych), wystąpi Katarzyna Kozikowska. To bardzo utalentowana zawodniczka, bowiem po roku trenowania zdobyła brązowy medal mistrzostw Europy, a w kolejnym sezonie stanęła już na najwyższym stopniu podium. W paralimpijskim debiucie w Tokio była czwarta. Jakie więc teraz stawia sobie cele?
– Nie zakładam sobie żadnego celu – zaznacza zawodniczka. – Doświadczenie nauczyło mnie, że nie ma pewniaków ani na podium ani na finały. Chciałabym popłynąć tak, żeby być z siebie zadowolona, a do tego powiedzieć, że dałam z siebie wszystko i nic więcej nie mogłam z siebie wyciągnąć. Zobaczymy, na ile to wystarczy.
Kozikowska podkreśla, że czuje się przygotowana bardzo dobrze, wręcz lepiej, niż do paraigrzysk w Tokio. – Widać, że współpraca z trenerem Jerzym Grąbczewskim układa się bardzo dobrze, a świadczy o tym brąz na mistrzostwach Europy w czerwcu. Jestem lepiej też przygotowana mentalnie, niż do Tokio. Był ogrom ciężkiej pracy, skupiliśmy się na detalach, których do tej pory nie mogliśmy zniwelować. Dopracowaliśmy to, co zaburzało dobre pływanie.
Czy nasza zawodniczka czuje się więc mocna przed startem w Paryżu? – Nie powiedziałabym, że czuję się mocna, bo niezbędne jest też szczęście. Medal na mistrzostwach Europy był jednak mocnym kopem motywacyjnym i pokazał, że liczę się w tej czołówce. Bardzo mnie to podbudowało. Sport jest różny, ważna jest dyspozycja dnia. Na pewno będzie to magiczna impreza, całkiem inna niż w Tokio. Wtedy była pandemia, teraz na trybunach będą kibice. Czuję się, jakbym jechała pierwszy raz na prawdziwe igrzyska. Czuć tę ekscytację. Mamy w Paryżu jeszcze kilka dni przygotowań przed startem i czekam na ten najważniejszy występ – kończy Kozikowska.
Kolejną reprezentantką Polski w Paryżu będzie Monika Kukla. To sportowiec z krwi i kości, bo… ciężko znaleźć dyscyplinę, której nie uprawia. Choć na paraigrzyskach będzie kajakarką (wystartuje w konkurencji VL3, czyli kanadyjce dla osób po amputacjach lub z minimalnymi ograniczeniami w kończynach dolnych), to trenuje również ampfutbol i jest aktualną brązową medalistką mistrzostw Polski. Jest również zimową paralimpijką z Pekinu, bowiem startowała w paranarciarstwie biegowym i parabiathlonie. Oprócz tego, uprawiała lekkoatletykę, wioślarstwo, pływanie, jeździectwo czy crossfit. – Spokojnie, nie pomylę sprzętu w Paryżu – uśmiecha się Kukla. – Chociaż dobrze, że mam też wokół siebie sztab, który mnie wspiera i mi pomaga.
Zatrzymajmy się jednak przy kajakarstwie. Czy aktualna mistrzyni Polski z Bydgoszczy i piąta zawodniczka mistrzostw Europy ma aspiracje medalowe w Paryżu? Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest Lotto. – Cel, jaki zakładam sobie na paraigrzyskach to po prostu być zadowoloną ze startu w stu procentach i powalczyć o finał A – mówi Kukla. – Jest on w moim zasięgu, ale wszystkie inne zawodniczki są ode mnie znacznie bardziej doświadczone. Parakajakarstwo trenuję dopiero rok. Czuję się bardzo dobrze, pomimo wcześniejszych lekkich problemów zdrowotnych na tę chwilę czuję się bardzo dobrze. Stresik, który mi towarzyszy, jeszcze bardziej mnie motywuje. Jestem zdeterminowana do tego, żeby pokazać, że swoim uporem i siłą walki jestem w stanie po tak krótkim czasie treningu walczyć ze ścisłą czołówką.
Ostatnim naszym zawodnikiem w Paryżu będzie Mateusz Surwiło, który wystartuje w KL3. To najbardziej doświadczony paralimpijczyk. W Rio de Janeiro zanotował występ w półfinale, a w Tokio był dziesiąty. W tym sezonie wywalczył srebrny medal mistrzostw Europy i przegrał tylko z Hiszpanem Juanem Valle. O co w Paryżu powalczy trzynastokrotny mistrz Polski w pajakajakarstwie? – Na Paryż nie stawiam sobie żadnego celu. Chcę po prostu popłynąć najlepszy wyścig i być z niego zadowolonym. Wiem, że jak tak zrobię, to będzie świetny wynik – zaznacza Surwiło.
Mimo że nasz zawodnik jedzie na igrzyska paralimpijskie po raz trzeci, to wciąż czuje magię tej imprezy. – To najważniejsza impreza w życiu każdego sportowca. Cieszę się, że mogę reprezentować Polskę na igrzyskach już po raz trzeci. Tym bardziej, że poziom w parakajakarstwie jest na takim samym wysokim poziomie, co w kajakarstwie. Z całego świata możliwość startu otrzymuje jedynie dziesięciu zawodników. Myślę, że jestem świetnie przygotowany i tylko czekam na swoje starty – kończy Surwiło.
Warto wspomnieć, że do Paryża z naszymi zawodnikami pojechali trenerzy Jerzy Grąbczewski (pełni rolę team leadera) oraz Dawid Gluza. Rywalizacja kajakarzy podczas paraigrzysk olimpijskich potrwa od 6 do 8 września.